środa, 2 kwietnia 2014

Od Kanaji (Hawke) - Zabiją Izabelę!

Ale tu kurewsko zimno! Gdzie ja do cholery jestem? Rozejrzałam się, biało jak cholera, nic w zasięgu wzroku oprócz śniegu.
- Gdzie ja do cholery jestem? - zapytałam samą siebie na głos.
Pustka to to nie jest. Co Izabela mi znowu dolała do tego wina?! Niech mnie qunari stuknie jeśli jeszcze raz pójdę do Wisielca. Varrick i Izabela sami będę musieli tyłki do mnie fastrygować. Chociaż nie... Izabela znowu mi będzie grzebała w szafce z bielizną... Dobra jak ją dorwę to obiją i po sprawie. 
Usłyszałam jakiś jęk. Odwróciłam się gwałtownie. Nieopodal siedział jakiś chłopaczek.
- No hej, mały - zagaiłam. - Też się tu zgubiłeś? Wyglądasz jakbyś uciekł z przyjęcia u orlezjan...
Zaśmiałam się na widok jego cudacznych ciuchów.
- Jak śmiesz. Jestem hrabią - warknął młodzik i zmierzył mnie wzrokiem jakby chciał mi nogi z dupy powyrywać.
- A ja pochodzę z rodu szlacheckiego z Kirkwall, ale to mało ważne raczej. Co ty tu robisz? Bo za młody jesteś na popijawy....
Usłyszałam śmiech. Znów się odwróciłam. Nieopodal stał jakiś wyszczerzony chłopak. No ten to był dopiero dziwny. 
- A ty skąd uciekłeś? - zapytałam.

<Jeff?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz