Ał...gdzie ja jestem. W zaspie śniegu?! Przecież tutaj nigdy nie było
śniegu. Strasznie napieprzał mnie łeb. Jak bym jebną w coś twardego.
Usłyszałem kroki. Coś mnie dziabnęło...pieprzone...otrzepałem się ze
śniegu i zobaczyłem jakąś grupkę śmiesznie wyglądających razem ludzi.
Jeden był małym chłopcem...na oko 13 lat. Był tam tez jakiś
facet...wywnioskowałem po jego wyciętym na twarzy uśmiechu, że to
psychopata...ta...nigdy nie zdarza mi się logicznie myśleć, ale
niestety, trafiłem gdzieś na północ i dokładnie nie wiem gdzie. Była tam
też kobieta...w ręku trzymała jakiś...patyk. Wygląda na to, że chyba
tylko ja mam normalną broń. Spojrzeli się na mnie jak na jakiegoś ułoma.
No tak...żadne z nich chyba nigdy pistoletu nie widziało. Zaśmiałem się
głośno.
- Możesz ciszej? A i spójrz za siebie - odezwała się kobieta
- Co do?! - spojrzałem się za siebie i zobaczyłem coś na podobne lodowego stwora...co to w ogóle jest?
<Jeff lub Ciel?>
- Możesz ciszej? A i spójrz za siebie - odezwała się kobieta
- Co do?! - spojrzałem się za siebie i zobaczyłem coś na podobne lodowego stwora...co to w ogóle jest?
<Jeff lub Ciel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz