-Potworek! - krzyknąłem zaraz po tym gdy mężczyzna się odwrócił się. Cała energia do mnie wróciła.
Kiedy koło niego przebiegałem pchnąłem go zupełnie przypadkowo. Słyszałem jak za mną klnie. Najwidoczniej wylądował w śniegu. Dobiegłem do lodowego czegoś i zaatakowałem go moim sposobem.
- Znowu? - zapytałem sam siebie kiedy nóż się odbił.
Moja twarz wykrzywiła się w grymas bólu gdy potwór uderzył mnie w brzuch. Upadłem na kolana wymiotując. Pozbierałem się jednak i zanim lód mnie zaatakował wstałem i udało mi się wskoczyć na jego plecy. Zacząłem go ujeżdżać i bić w głowę. Kątem oka widziałem jak moi towarzysze przyglądali mi się dziwnie.
Śmiałem się kiedy potwór próbował mnie zrzucić machając rękoma. W pewnym momencie potknął się i wylądował na mnie. Usłyszałem śmiech ale nie obchodziło mnie skąd dobiega. Najważniejsze teraz było wydostanie się spod tego cielska. Potworek mi pomógł lecz przy okazji wbił lodowy szpikulec w ramię. Zaczęło krwawić. Wrzasnąłem z bólu i w przypływie siły uderzyłem lewą zdrową ręką w jego głowę. Roztrzaskała się.
-Co się tak gapicie? - zapytałem gapiów.
Cały mój nieodłączny dobry humor znikł.
<Ciel? >
Kiedy koło niego przebiegałem pchnąłem go zupełnie przypadkowo. Słyszałem jak za mną klnie. Najwidoczniej wylądował w śniegu. Dobiegłem do lodowego czegoś i zaatakowałem go moim sposobem.
- Znowu? - zapytałem sam siebie kiedy nóż się odbił.
Moja twarz wykrzywiła się w grymas bólu gdy potwór uderzył mnie w brzuch. Upadłem na kolana wymiotując. Pozbierałem się jednak i zanim lód mnie zaatakował wstałem i udało mi się wskoczyć na jego plecy. Zacząłem go ujeżdżać i bić w głowę. Kątem oka widziałem jak moi towarzysze przyglądali mi się dziwnie.
Śmiałem się kiedy potwór próbował mnie zrzucić machając rękoma. W pewnym momencie potknął się i wylądował na mnie. Usłyszałem śmiech ale nie obchodziło mnie skąd dobiega. Najważniejsze teraz było wydostanie się spod tego cielska. Potworek mi pomógł lecz przy okazji wbił lodowy szpikulec w ramię. Zaczęło krwawić. Wrzasnąłem z bólu i w przypływie siły uderzyłem lewą zdrową ręką w jego głowę. Roztrzaskała się.
-Co się tak gapicie? - zapytałem gapiów.
Cały mój nieodłączny dobry humor znikł.
<Ciel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz