środa, 30 kwietnia 2014

Od Kiby - woda

Nie wierzę... Udało nam się! Udało nam się przedostać!
Z oddali było słychać ryk bestii.
-Są wściekłe-powiedział Riddick
-A ty nie byłbyś wściekły gdyby twoje śniadanie uciekło?-zapytała Kyle
-Ja byłbym wściekły w chuj-wtrącił się Sebastian
-A propos śniadania...-powiedziałem wpatrując się na oazę- Idziemy jeść czy stoimy jak głupki i będziemy gadać o pogodzie?
Stali przez chwilę w miejscu, powoli docierały do nich moje słowa.
-No chodźcie! Ostatni jest zgniłym jajem!
I zacząłem biec a oni za mną. Pomimo tak beznadziejnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy byłem szczęśliwy. Wreszcie nie byłem sam. Biegliśmy tak jeszcze kawałek przez piasek aż wreszcie przybiegliśmy na miejsce.
-Woda!-ktoś krzyknął.
Zaczęliśmy pić.

<Sebastian?>

Od Jeff'a - to boli!

-Potworek! - krzyknąłem zaraz po tym gdy mężczyzna się odwrócił się. Cała energia do mnie wróciła.
Kiedy koło niego przebiegałem pchnąłem go zupełnie przypadkowo. Słyszałem jak za mną klnie. Najwidoczniej wylądował w śniegu. Dobiegłem do lodowego czegoś i zaatakowałem go moim sposobem.
- Znowu? - zapytałem sam siebie kiedy nóż się odbił.
Moja twarz wykrzywiła się w grymas bólu gdy potwór uderzył mnie w brzuch. Upadłem na kolana wymiotując. Pozbierałem się jednak i zanim lód mnie zaatakował wstałem i udało mi się wskoczyć na jego plecy. Zacząłem go ujeżdżać i bić w głowę. Kątem oka widziałem jak moi towarzysze przyglądali mi się dziwnie.
Śmiałem się kiedy potwór próbował mnie zrzucić machając rękoma. W pewnym momencie potknął się i wylądował na mnie. Usłyszałem śmiech ale nie obchodziło mnie skąd dobiega. Najważniejsze teraz było wydostanie się spod tego cielska. Potworek mi pomógł lecz przy okazji wbił lodowy szpikulec w ramię. Zaczęło krwawić. Wrzasnąłem z bólu i w przypływie siły uderzyłem lewą zdrową ręką w jego głowę. Roztrzaskała się.
-Co się tak gapicie? - zapytałem gapiów.
Cały mój nieodłączny dobry humor znikł.

<Ciel? >

wtorek, 29 kwietnia 2014

Aragorn II Elessar

Witam, witam, wielkiego króla. A gdzież Twoja armia? Gdzie druhowie ze starych czasów? Nie ma ich? Zostali w świecie, z którego pochodzisz? Jaka szkoda.Pobawię się z Tobą, lub Tobą. Na każdej szachownicy powinien stać przecież król. Zagraj ze mną, panie mój.

http://chocolatebydeath.com/blog/wp-content/gallery/cmaragorn_jfj_portfolio/aragorn2.jpgImię - Aragorn II Elessar
Nazwisko - brak
Przydomek - Estel, Thorongil, Obieżyświat, Łazik, Dúnadan, Strażnik Północy i wiele innych
Rasa - Człowiek (Dúnedain)
Płeć - mężczyzna
Zdolności - poznał tajniki lekarskie, świetnie włada mieczem,
Uzbrojenie - miecz Andúril i łuk
Charakter - Jest dumny, nieustraszony i nieugięty, choć pozbawiony pychy, sprawiedliwy, lecz jednocześnie przebaczający i łaskawy, zawsze broni dobrej sprawy i słabych, potrzebujących wsparcia istot. Jego moc spoczywa nie tylko w sile ramienia, lecz także zawiera się w mądrości i wiedzy o dawnych sprawach i wypadkach. A. łączy więc w sobie moc ciała i ducha, przymioty żołnierza i mędrca.Skromny, lecz niekiedy jednak ujawnia się w nim niezwykłe dostojeństwo potomka wielkiego rodu, władcy ludzi, obdarzonego życiem trzykrotnie dłuższym niż życie przeciętnego człowieka. Jest człowiek wiernym i oddanym
Historia - W jego żyłach płynie krew trzech ras: ludzi, elfów i Majarów. Jest królem Gondoru, ale zanim nim się stał przeżył wiele trudów i niebezpiecznych przygód. Wyruszył wraz z małą drużyną, żeby zniszczyć pierścień. Po zwycięskiej wojnie zasiadł na tronie
Partner - szuka
Przyjaciele - ma kilku
Wrogowie - ma kilku
Inne - Elessar znaczy Kamień Elfów został tak przezwany bo jako jedyny przyjaźni się z najstarszymi rasami czyli Elfami, bardzo dobrze zna język elfów
Pochodzenie - Władca pierścieni
Opiekun - monia198
Galeria zdjęć - {1} {2}

niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Kayle - Cel oaza

Musimy się tam dostać. Inaczej wszyscy zginiemy. Zaczynam tęsknić za wrogami, domem i wojnami. Moje umiejętności były potrzebne tylko do walki. A teraz? Jest tak samo z tą różnicą że tutaj nie wiemy co nas może zjeść i każdy powinien troszczyć się o swoją dupę. Usiadłam na piasku i zaczęłam im się przyglądać. Zrobiłam daszek, bo słońce strasznie mi świeciło. Wkrótce poczułam gorąco. No super! Nie dość że jedyną kobieta między facetami, to jeszcze z tego upału za chwilę zdejmę wszystko! Ah.... ja mam tylko zbroję, gatki i zwykły materiał który przylega do zbroi. No to nago mam przed nimi paradować? Już wolę się smażyć niż tak paradować. Westchnęłam ciężko i ręką zgarnęłam pot z mojej szyi. Moje myśli nagle powróciły do naszego celu, oazy. Nikt nie miał bladego pojęcia jak się tam dostać. Trwała cisza, może od czasu do czasu szmery. Przyglądałam się tym potworom. Miały na sobie łuski, to jest już jakaś poszlaka. Tylko co dadzą mi łuski? Chwilę się zastanawiałam i próbowałam przypomnieć sobie wszystkie znane mi istoty z łuskami. Zaledwie troje stworów miało łuski. Co je łączyło.... Ich skóra była wrażliwa i bardzo delikatna!
-Chyba mam pomysł... -rzekłam z namysłem.
-Jaki?-zapytali.
-Ten stwór ma łuski. Jakby zerwać jedną, to by się nie zanurzył pod piaskiem, ponieważ to podrażni jego skórę.-opowiedziałam plan.
-Nawet nie jest to zły pomysł... Tylko jak chcesz zerwać jedną skoro ona może być twarda?-zwrócił uwagę Kiba.
-Ten miecz mógłby skałę rozkruszyć. No to idziemy? -zapytałam.
-Idź pierwsza. -powiedział Sebastian.
-Dżentelmen się znalazł.-prychnęłam.
Ruszyłam przodem. Ostrożnie stawiałam stopy, gdyż w każdej chwili potwór mógł się wynurzyć. Kiedy doszłam do miejsca gdzie jest "granica" morza czerwi. Nagle przede mną wypełznął czerw. Szybko na niego wskoczyłam i mechanicznym ruchem odcięłam jedną łuskę. Czerw runął na piach ale się nie zanurzył, tylko pełzł do przodu. Szybko załapałam jak go ujeździć.
-Wskakujcie bo nie wiem jak długo będzie posłuszny! - krzyknęłam a oni błyskawicznie wykonali polecenie. Jednak musiałam się do nich trochę zbliżyć. Kiedy wszyscy byli na "pokładzie" ruszyliśmy pędem. Mijaliśmy różne robale i aż dziwnie mi się robiło. Od czasu do czasu się roześmiałam. Radośnie a nie kpiarsko. To była zabawa. Na mojej buzi malował się szeroki uśmiech. Zbliżaliśmy się do oazy, kiedy nad nami przeleciał potwór. Wstrzymałam oddech. Miałam nadzieję że na nas nie spadnie. Ale byliśmy szybcy i wyśliznęliśmy się.
-Jak gwałtownie skręcę to skaczcie do oazy. -wydałam komendę.
Nie miałam nawet pojęcia jak my siedzimy. Kto siedzi za mną. Zbliżaliśmy się do naszego wybawionego miejsca. Mieliśmy zaryć w to miejsce kiedy skręciłam. Kiedy skoczyli ja wzbiłam się w powietrze. Przyleciałam do nich z uśmiechem na twarzy.
 
<Kiba?>

środa, 23 kwietnia 2014

Od Jake'a - Ten świat jest z lekka dziwny

Ał...gdzie ja jestem. W zaspie śniegu?! Przecież tutaj nigdy nie było śniegu. Strasznie napieprzał mnie łeb. Jak bym jebną w coś twardego. Usłyszałem kroki. Coś mnie dziabnęło...pieprzone...otrzepałem się ze śniegu i zobaczyłem jakąś grupkę śmiesznie wyglądających razem ludzi. Jeden był małym chłopcem...na oko 13 lat. Był tam tez jakiś facet...wywnioskowałem po jego wyciętym na twarzy uśmiechu, że to psychopata...ta...nigdy nie zdarza mi się logicznie myśleć, ale niestety, trafiłem gdzieś na północ i dokładnie nie wiem gdzie. Była tam też kobieta...w ręku trzymała jakiś...patyk. Wygląda na to, że chyba tylko ja mam normalną broń. Spojrzeli się na mnie jak na jakiegoś ułoma. No tak...żadne z nich chyba nigdy pistoletu nie widziało. Zaśmiałem się głośno.
- Możesz ciszej? A i spójrz za siebie - odezwała się kobieta
- Co do?! - spojrzałem się za siebie i zobaczyłem coś na podobne lodowego stwora...co to w ogóle jest?

<Jeff lub Ciel?>

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Riddick'a - oaza

Skwar dawał się nam coraz bardziej we znaki. Czułem, że niewiele już pociągniemy. Bez jedzenia da się dość długo przeżyć, ale nie bez wody, a zdawało się, że na tej planecie wody zwyczajnie nie ma. 
Szliśmy wciąż wąskimi samami skał. Przed siebie, nie mając konkretnego celu. W zagłębieniach szukaliśmy wody, na nic. Nie było tu widać obecności, żadnych istot żywych. Niczego oprócz nas i tych ogromnych robali, które najwidoczniej żywiły się samym piaskiem, bo nie raz widziałem jak zagarniały do swych paszczy połacie piachu. 
Spojrzałem na sztylet, ciasno przywiązany do mojej lewej, martwej dłoni. Przynajmniej był z niej jaki taki pożytek. 
- Tam! - zawołała Kayle lecąca ponad nami. - Zieleń!
Odetchnąłem z ulgą, choć miałem wrażenie, że coś nieprzyjemnego nas czeka. I faktycznie, gdy weszliśmy pod górę, wspinając się po stromych skałach i stanęliśmy na szczycie okazało się, że od połaci zieleni dzieli nas piaszczysta połać, w której aż kotłowało się od czerwi. 
- Cholera - warknąłem.
Odległość była zbyt duża, by choćby Kayle mogła tam dolecieć. Zatrzymałaby ją bariera. Nie widziałem także żadnych skał, po których moglibyśmy przejść.
- Da się jakoś obejść robale? - spytał Sebastian.
- Nie - powiedziała z żalem w głosie. - Oazę otacza pierścień piachu, a tam aż się roi od tych potworów.
Musieliśmy coś wymyślić. Jeżeli szybko nie znajdziemy wody, zginiemy. Ta oaza mogła być naszym jedynym ratunkiem.

<Kto teraz? A i radzę poczytać o czerwiach pustyni, to się dowiecie co je wabi i jak ich unikać ;) >

Od Kanaji (Hawke) - bliscy śmierci

Byłam wykończona. Dawno tak koszmarnie się nie czułam. Byłam głodna, zziębnięta, moja moc była niemal na wykończeniu i musiałam czerpać z Pustki, by dać nam choć trochę ciepła i jakiekolwiek szanse przeciwko wciąż rojącym się lodowym potworom. 
Nie tylko ja byłam w złym stanie. Ciel i Jeff ledwo się wlekli. Wiedziałam, że żaden z nich nie jest do końca człowiekiem. Przynajmniej nie w normalnym znaczeniu tego słowa. Mały hrabia przypominał mi maga krwi, lub wręcz Plugawca. Miał w sobie złogi ciemności, ale nawet ona miała chyba jakieś granice.
Szliśmy wąską ścieżką między lodowymi górami. Z boku, z zaspy wystawała czyjaś kończyna.
- Trup? - jęknęłam.
Jeff doskoczył do lezącego i dziabnął go nożem. Usłyszeliśmy warknięcie i obcy mężczyzna się poruszył strzepując z siebie śnieg.
- Ten jest żywy - zakomunikował Jeff z szerokim uśmiechem.
- Tam coś jest - zawołał Ciel i wskazał kłąb pary na końcu ścieżki.
- Gorące źródło...? - wyszeptałam z nadzieją. 
Niestety przed nami coś się kotłowało. Nie byłam pewna co, ale wiedziałam, że choć jeszcze nas nie widzi to jest cholernie groźne.

<Jake? Jak tam pobudka?>

Biedne zabaweczki

Walczycie dzielnie moje małe zabaweczki. To dobrze, choć jak widać niektórzy z was zapłaciły już cenę. Sądziłam, że bardziej będziecie dbać o własne skórki. 
Oj, moje biedactwa, niemal mi was szkoda.Walczycie już od kilku dni. Czujecie jak wasze ciała słabną? Nawet ty Sebastianku słabniesz, choć twoja demoniczna aura jest wciąż mocna. Dam wam schronienie pośród piasków, oazę otoczoną skałami. Ale uwaga, aby dojść do niego będziecie musieli przejść przez gniazdo czerwi. Odnajdziecie na to sposób? 
A wy, którzy marzniecie pośród śniegów? Wy także otrzymacie schronienie. Gorące źródło osłonięte od polarnego wiatru. 
Cieszcie się zabaweczki moje, bo niedługo czas odpoczynku zostanie wam zabrany.

Od Kiby - Się porobiło

Dobrze, zorientujmy się w sytuacji.
Jesteśmy na pustyni gdzie atakują nas ogromne robale, nie mamy co jeść ani pić a do tego jeden z towarzyszy stracił czucie w ręce a pozostała dwójka nienawidzi się nawzajem. Cudownie.
-Zbliża się zmrok-odpowiedział Riddick- kto pełni pierwszą warte?
No tak, byliśmy zajęci tak całą tą sytuacją, że nie zauważyliśmy że noc zapada! Eh, co za dzionek...
-Ja mogę-odpowiedziałem-w końcu i tak dzisiaj nie zasnę.
Zwróciłem się do Sebastiana.
-Jesteś pewny, że nie chcesz tego płaszcza? Noce są zimne.
Prychnął, po czym dodał
-Nie powiedziałem, że go nie chcę, po prostu było mi gorąco. Jak będzie mi za zimno to go podniosę... A zresztą co ci do tego?
***
Księżyc jest wysoko na niebie.Wszyscy śpią, a ja siedzę sobie w swojej wilczej postaci bo jest zimno jak cholera. A nie licząc czyjegoś chrapania za moimi plecami to jest cisza i spokój.
-Paniczu...
Odwróciłem się niemal natychmiast. No proszę, Sebastian gada przez sen... Nie za bardzo mnie to interesuje ale fajnie wiedzieć. Popatrzyłem po towarzyszach. Spali głęboko. Nagle usłyszałem syk. Krótki, lecz słyszalny.
Wąż.
Podszedłem bliżej źródła dźwięku cicho powarkując. Znalazłem ją obok Riddick'a. Była już przygotowana do ataku, ale jej przeszkodziłem. Złapałem ją w zęby, a ona wgryzła mi się w lewe oko. Bolało jak w diabli. Swoim skomleniem obudziłem wszystkich. Uciekłem na zewnątrz i tam dobiłem węża. Nie znam się na nich, ale ta chyba była jadowita. Zanim zemdlałem zmieniłem się w człowieka, i jestem pewien, że wszyscy to widzieli.
-Oj, Kiba, Kiba, Kiba...  Wilk nie może sobie poradzić z małym wężem?-odezwał się nagle głos
-Co? Kim jesteś?
W odpowiedzi usłyszałem śmiech.
-Jestem tą która może z powrotem cię ożywić, lecz nie robię tego za darmo.
-Ale co mógłbym ci dać w zamian?
-Hmm... To wyjdzie w praniu. Więc, chcesz żyć, czy nie?
-No jasne, że chcę ale...
Nie zdążyłem dokończyć ponieważ coś ostrego wbiło mi się w lewe oko.
Obudziłem się na pustyni i pierwsze co zobaczyłem to zezłoszczonych towarzyszy.
Nie widzę na lewe oko.

<Riddick?>

czwartek, 17 kwietnia 2014

Jake Muller (Wesker)

 Witaj najemniku za świata, w którym niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem. Sądzę, że będziesz czuł się jak w domu w mojej grze. Sam przecież wciąż w jakąś grasz. Sam jesteś i byłeś zawsze elementem większego planu. Bądź grzeczny, a być może powrócisz do swego zainfekowanego świata.

http://img1.wikia.nocookie.net/__cb20121227043320/residentevil/images/5/55/RE6_Lanshiang_Jake.jpgImię - Jake
Nazwisko - Muller (Wesker)
Przydomek -
Rasa - Człowiek
Płeć - Mężczyzna
Zdolności - Świetnie posługuje się bronią każdego rodzaju. Ma bardzo dużą siłę oraz przeciwciała nie powalające zamienić mu się w QAVO.
Uzbrojenie - Karabin Szturmowy, Magnum (pistolet), Granatnik
Charakter - Jake bywa zbyt nadpobudliwy. Nie umie się licytować przez co czasami napędza sobie problemów. Jest bardzo trudny i chamski.
Historia - Syn Alberta Weskera i nieznanej kobiety, z którą ten miał stosunek, gdy przebywał w Europie Wschodniej. Dorastał jako najemnik i był uczony walki zbrojne jak i tej wręcz. Odgrywa bardzo ważną rolę przede wszystkim dlatego, iż jego krew zawiera przeciwciała C, które mogą zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Zażądał od rządu USA 50 milinów dolarów w zamian za pół litra swojej krwi.
Partner - Podkochuje się w Sherry
Przyjaciele - Sherry (w grze)
Wrogowie - Ustanak (w grze), BSAA (organizacja walcząca z Virusem C)
Inne - Jake nie przepada za Chrisem Redfieldem ponieważ ten zabił jego ojca.
Pochodzenie - Resident Evil 6
Opiekun - eltena
Galeria zdjęć - [1]

wtorek, 15 kwietnia 2014

Od Ciela - Pożałujesz tego!

- Nie jestem księciem tylko hrabią! To ogromna różnica. Małym dzieckiem też nie jestem! - warknąłem, miałem ochotę podejść i zmyć z jego twarzy ten uśmieszek
- Hola, hola, może tak przestaniecie się kłócić bo w najgorszym wypadku ściągniemy tu jakieś inne bestie...a tak właściwie to wy nie ja - uciszyła nas
- Niech lepiej mnie nie denerwuje! - burknąłem
- Boję się dziecka, matko ratunku - zaśmiał się
- Ty... - warknąłem i rzuciłem się na Jeff'a
Był nieco zdezorientowany, zapewne dlatego, że żaden normalny chłopiec nie rzucił by się na psychopatę. Turlaliśmy się po śniegu. W pewnym momencie zamieniłem się w demona. Nie wiem czemu...w zasadzie nie powinienem...ale to było silniejsze ode mnie. Kanaja spojrzała się na mnie, a Jeff za wszelką cenę próbował się wydostać.
- Pożałujesz tego! - warknąłem, chciałem wydłubać mu oczy ale ta kobieta złapała mnie za ręce

<Kanaja?>

Od Sebastiana - Cholerne słońce

Ta anielica jest dziwna. Taka jakaś zwykła...nie to co anioły w moim świecie. Tak, jestem pewien, że nie jestem w Angli. Bardzo prosta kalkulacja. Dotarliśmy na skały dające mało, jednak wystarczająco dużo cienia. Z ręką Riddicca było źle. Nawet Kayla nie była w stanie nic z tym zrobić. Ja tym bardziej. Z reszta nie jestem zobowiązany chronić nikogo poza moim paniczem. Prychnąłem tylko, a Kiba spojrzał na mnie.
- Czego? - spytałem
- Nie nic, ja tylko spojrzałem - odpowiedział
Nie chce warczeć na wszystkich, ale nie mogę wyczuć panicza. Nie wiem czy jest tu czy gdziekolwiek indziej. Jednak jeżeli w tym świecie tylko gdzie indziej może być w niebezpieczeństwie. Nie sądzę aby dał sobie coś zrobić, ale gdy ktoś dowie się, że jest demonem... może być nieciekawie. Facet w goglach klął na prawo i lewo. Nie dziwię się... kiedyś nie miałem ręki, więc mniej więcej wiem jak to jest. Tyle, że świetnie sobie bez niej radziłem. No momentami było trudniej. Zdjąłem marynarkę i po raz pierwszy w życiu rzuciłem ją gdzieś na bok.

<Kiba?>

Od Jeff'a - krótka potyczka

Nie wiedziałem co ona zrobiła z moim nożem ale nawet mi się to podobało. Zacząłem wymachiwać nim w powietrzu robiąc śliczne ogniste wzorki lecz gdy usłyszałem odgłosy walki przypomniałem sobie o tych lodowych poczwarach. Podbiegłem do najbliższej i wbiłem jej nóż w klatkę piersiową. Rozpłynęła się wrzeszcząc. Zaśmiałem się i podbiegłem do następnego potwora. Oberwał nożem w plecy. W ten sposób ubiłem jeszcze dwa straszydła. Niestety nie było już nikogo do zabicia.
Powolnym krokiem podszedłem do zdyszanego chłoptasia.
- Te twoje ubranka nie plątały ci się pod nogami? - zapytałem szczerząc się do niego.
Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Chciał coś odpowiedzieć gdy między nas weszła Kanaji.
- Wszyscy cali? - spytała
- Ja tak. Lepiej spytaj naszego małego księcia czy niczego sobie nie złamał. - odpowiedziałem.
Ciel warknął na mnie a ja tylko mu pokazałem język.

<Ciel?>

niedziela, 13 kwietnia 2014

Od Kayle - Grrr... !

Coraz bardziej mi się tutaj nie podoba ! Już wolę prowadzić wojnę z Morganą. W pierwszej chwili ucieczki zaczęłam się  dławić piaskiem.
- Oj no nie możesz umrzeć. Jesteś mi potrzebna! - usłyszałam w głowie.
A wypchaj się! Co będzie to będzie. Później chciałam uratować z paszczy potwora Riddick'a. Te potwory... są bardzo dziwne. Nigdy nie przypuszczałabym że takie istnieją. Jednak ratowanie go poszło na marne. Wkrótce jednak pochwyciłam miecz i wbiłam w ciało potwora. To  coś wypluło mężczyznę. Szybko do niego podbiegłam. Z jego ręką.. było kiepsko.  Podałam mu gogle, ale nie mógł ruszać jedną ręką. Skrzywiłam się. Widziałam gorsze obrażenia typu wnętrzności na wierzchu. Wierzcie, niemiły widok. Obrócił głowę w stronę unieruchomionej ręki. Następnie spojrzał na mnie.
- Jak ja w ogóle żyję ? -zapytał.
- Dziękuj jej. To Kayle zraniła potwora wbijając miecz między jego łuski - odrzekł Kiba.
- Dzięki - powiedział.
- Skoro jesteś aniołem to zapewne umiesz go uzdrowić - powiedział Sebastian.
Szybko pochwyciłam rękojeść i przyłożyłam do gardła demona.
- Przymknij się! Gdybyś chociaż pomógł zabić stwora! Ale nie ty musiałeś o własną dupę dbać! - warknęłam.
Gościu był lekko zdziwiony.
- Uspokójcie się! - warknął Kiba.
Przymrużyłam oczy i odłożyłam miecz. Temu wszystkiemu przyglądał się Riddick. Spojrzałam na niego. Nie mam aż takich wielkich mocy uzdrawiania. Ale spróbuje chociaż, by poruszaj nadgarstkiem. Chwyciłam nadgarstek Riddick'a. Położyłam na nią drugą dłoń. Zamknęłam oczy i mocno skupiłam. Skupiłam się na nadgarstku, w który ma być przesłany ogień. Mój ogień  przepełnia dobro. Poczułam dziwne uczucie. Riddick syczał bólu. To boli jak cholera. Wszystko się przemieszcza, goi. Uzdrawianie za pomocą ognia ma swoją cenę i limit. Jeżeli chcę być całkowicie sprawna, to nie mogę zużyć go zbyt wiele. Oderwałam dłonie i otworzyłam oczy. Mężczyzna strasznie się  spocił.  To gorąco jest zbyt duże dla niego. Nie to co dla mnie. Anielicy posługującej się ogniem.
- Porusz nadgarstkiem - rozkazałam.
Niestety nic to nie dało. Zupełnie jakby moja moc została przez coś zaabsorbowana. Westchnęłam. Spojrzałam na skały. Cień! 
- Chodźmy do cienia - powiedziałam patrząc na miejsce pod skałami.
 
<No to teraz kto odpisuje?>

czwartek, 10 kwietnia 2014

Od Riddick'a - dobijmy targu

To wszystko robiło się coraz dziwniejsze i coraz mniej mi się podobało.
- Czy mogłabyś wzlecieć i się rozejrzeć? - zapytałem Kayle. 
- Dobrze - powiedziała.
- Poszukaj jakiegoś skupiska skał, lub roślin - poinstruowałem.
Nie mogliśmy tu zostać. Musieliśmy znaleźć schronienie, wodę i jedzenie. Inaczej czeka nas niezbyt przyjemna śmierć.  Miałem wrażenie, że próżno tu szukać działającego statku kosmicznego. Nie miałem pojęcia co to była za planeta, ale zdecydowanie mi się tu nie podobało.
- Tam - wskazała kobieta. - Są tam jakiś skały.
- Więc tam pójdziemy - zawyrokowałem.
- Dlaczego to niby ty prowadzisz? - usłyszałem.
- Bo różne światy chciały mnie już wykończyć, a jednak żyję, bo nie przyjmuję rozkazów od nikogo, a nie możemy się rozdzielać - warknąłem.
Ziemia zaczęła drżeć mi pod stopami.
- Co co...? - warknął Kiba.
Piasek w pewnej odległości od nas się zaczął sunąc ku nam. Cokolwiek to było było ogromna.
- Do skał! Biegiem! - warknąłem i puściłem się biegiem przez pustynię.
Pozostali zrobili to samo, i jak oszaleli biegliśmy po piasku. Tuż za nami coś się wynurzyło. Drżenie ziemi sprawiło, że żadne z nas nie mogło się utrzymać na nogach. Jakimś cudem uniosłem się. Monstrum wystrzeliło w górę, Kayla straciła równowagę, bo uderzył w nią tuman piachu. Runęła w dół. Zerwałem się do biegu i chwyciłem ją.
- Wstawaj - warknąłem. Kobieta dławiła się piachem i kurzem ja jednak zmusiłem ją do biegu.
Monstrum znów się zanurzyło, z drżenie ziemi wnioskowałem, że paszcza jest pod nami. Byliśmy już tuż tuż, gdy grunt zaczął się unosić. Sebastian zeskoczył ku skałom, Kayla wzbiła się z ledwością w powietrze. Wypchnąłem Kibę z paszczy, a ten łupnął na piach zaraz obok cielska potwora. Chciałem wyskoczyć, ale miałki piach trzymał mnie mocno. Chwyciłem się zęba potwora, ale było źle. Zobaczyłem, że anielica szybuje już ku mnie, ale szczęki potwora zamknęły się. 
- Ojć Riddick Riddick - usłyszałem z mroku. - Twój kręgosłup kiedyś cię zgubi.
- Kim jesteś? - jęknąłem. 
- Kimś istotnym. A co do moralności, to dbaj o nią. Podoba mi się. Tak czy owak jesteś martwy. Zabiorę sobie coś i dam ci życie. Chcesz?
Milczałem przez chwilę.
- Tak... - wyszeptałem.
- To miło - usłyszałam słodki śmiech.
Poczułem jak coś odrywa mi dłoń. Ból był koszmarny. Zapanował mrok, a po chwili oślepiło mnie światło. 
- Riddick? - usłyszałem nad sobą. 
Wstałem i zakryłem oczy. 
- Moje gogle..- wycharczałem. Ktoś mi je podał. Gdy chciałem je założyć zdałem sobie sprawę z tego, że moje lewa dłoń jest bezwładna, zimna i zupełnie jej nie czuję.
- Cholera - warknąłem.

<Kayla?>

środa, 9 kwietnia 2014

Od Kanaji (Hawke) - zaklęcia się jednak przydają

Spojrzałam na niego spode łba. Na plugawca mi nie wyglądał, magiem nie był, ale i tak coś z nim było nie do końca tam.
- Cóż dzieckiem się nie najesz, a ja raczej cię usmażę niż dam się pogryźć - powiedziałam. Ugryzłam się w język, bo miałam dodać coś więcej an temat gryzienia.
- Nie jestem dzieckiem! - warknął chłopczyk hrabia.
- To ile ty masz lat? Dziesięć? - spytałam. 
Dzieci bywały bardzo upierdliwe. Pamiętam jak to było z Carverem, też zawsze strugał dorosłego.
Mały hrabia warknął coś tylko. 
- To jak będzie z tym żarciem - zapytał ten czarny i oblizał się dziwnie.
Uciszyłam go, bo usłyszałam skrzypienie. Jakby tarcie kredą po tablicy.
- Co to? - zapytał dzieciak. 
- Nie wiem, ale coś mi tu nie pasuje - poczułam nieprzyjemne mrowienie na karku. Zbliżało się niebezpieczeństwo. 
Wtem wyskoczyły na nas jakieś lodowe stwory. Pierwszy oberwał z kuli ognia, drugiego chciał dopaść Jeff, ale jego nóż ześlizną się po tarczy stwora. Uniosłam dłonie i zaklęłam broń ogniem.
- Ej co do..? - zdziwił się gdy jego broń zaczęła płonąć. Małemu rzuciłam jeden ze swoich długich sztyletów.

<Jeff?>

Moje małe potworki

Oj nieładnie, moje małe kukiełeczki, chcecie radzić sobie same? Nieładnie, nie wiecie, że tylko razem możecie przeżyć? Nie wiecie, że jedna kukiełka to tylko rupieć na dnie pudełka z zabawkami? Żeby zrobić ładne przedstawienie musi być was więcej. Ale skoro tak nie doceniacie siebie nawzajem, to proszę! Spójrzcie jak moje dłonie zagłębiają się w piasek. Jak rytmiczne dudnienie budzi Szej-huluda. Stworzyciela. Och jakże pięknie wije się jego ciało, drążąc piasek, śpiesząc ku wam.
A wy moje wygłodniałe bestyjki? Zimno wam? Brak wam krwi przelanej? Więc stańcie oko w oko z lodowymi strzygami. Demonami narodzonymi z najgłębszego mrozu. Co zrobicie? Skruszycie ich lodowe tarcze, czy może chłód i lód potną was na plastry?
Miłej zabawy moje kukiełki.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Od Kayle - Bariera

Kiba nie wydawał się być zły. Jednak... coś mi tutaj nie pasuje. W Demancii wszystkich znałam, a po za tym... to nie ta bajka! W ogóle nie przypominają ludzi z mojego domu. Westchnęłam.
-Muszę cię zasmucić. Nikt z nas nie wie gdzie.. .- tu urwałam.- Gdzie ty idziesz!? - wykrzyknęłam.
-Nie będę marnował czasu na pogaduchy i stanie. - odpowiedział.
Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w przeciwną stroną.
-Ty też? - spytał Kiba.
-Tak. - rzekłam.
-Nawet i dobrze. - prychnął Sebastian.
Jednak nagle uderzyłam w coś. Pomacałam to miejsce. Niewidzialna bariera. Odwróciłam się. Riddick próbował czymś tam przebić to. Ja pochwyciłam miecz, który dzierżyłam jedną ręką, a nie dwoma. Chociaż dzisiaj zrobiłam wyjątek. Moje ręcę zacisnęły rękojeść. Cisnęłam mieczem w barierę, która byłam niezniszczalna. Wzbiłam się w powietrze. Uderzyłam się w głowę. Jęknęłam i wylądowałam.
-Bariera. - mruknęłam.
-Też to zauważyłem. - skwitował Riddick.
-Tylko mi nie mówcie, że musimy iść razem przez tą pustynie! Nie z "nią". - pokazał palcem na mnie.
Zmarszczyłam brwi.
-Matka cię nie uczyła żeby nie pokazywać palcem!? - Opieprzyłam Sebastiana. - A po za tym czytasz mi w myślach. Będziemy musieli iść wszyscy razem. - stwierdziłam.

<Riddick?>



sobota, 5 kwietnia 2014

Od Jeff'a - głód

Ale miałem ochotę ściąć mu tę śmieszną opaskę! Jestem ciekaw czy w końcu by się zaśmiał. Nagle usłyszałem burk. 
- Ma ktoś z was coś do jedzenia? - zapytała Kanaja.
W sumie gdyby tak pomyśleć to też byłem głodny. Ostatni posiłek jadłem w pośpiechu. Czy ci wredni gliniarze nie mogli zrozumieć, że to jest wspaniałe uczucie tak mordować? 
- Nie. - odpowiedziałem krótko.
Spojrzałem na Ciela. 
- Ale w razie czego jest inne wyjście. - powiedziałem bawiąc się nożem.
- Chyba nie masz na myśli kanibalizmu prawda? - zapytała Kanaja
Nie to żebym był kanibalem lecz...
- Jeśli nie ma innego wyboru to dlaczego by nie? - spytałem a raczej stwierdziłem.

< Kanaja? Jemy czyjeś słodkie mięsko czy znajdziesz inne pożywienie?>

piątek, 4 kwietnia 2014

Od Ciela - Gdzie ja jestem?


To coś myśli, że mnie wystraszy. Zaśmiałem się...moje oczy zmieniły kolor na czerwone. Właściwie on widział tylko jedno oko i momentalnie odskoczył. W ogóle dlaczego muszę spać na ziemi? Ostatnim razem było tak gdy Sebastian mnie zostawił. Moment...gdzie on jest?! Czyżby znowu wystawił mnie na próbę? Czyżby mnie zostawił? Ale przecież nie może...pakt, wieczny pakt. Syknąłem...było zimno. Gdyby był tu nie musiał bym ani leżeć na ziemi, ani marznąć.
- Po pierwsze kim wy jesteście? - spytałem trzęsąc się z zimna
- Długo by tłumaczyć - odezwał się facet z wyciętym uśmiechem na twarzy - A może tak wyjaśnisz czemu jesteś tak ubrany?
- Nie wiem gdzie jestem, teraz mniejsza o to, pochodzę z Anglii, do tego jestem hrabią, więc tak mnie traktuj - burknąłem
- Haha - zaśmiała się głośno kobieta gdy usłyszała to co powiedziałem
- Wybitnie śmieszne - zaczął facet
- Eh...nie ważne, czy widzieliście może wysokiego, czerwonookiego mężczyznę w czarnym ubraniu? - spytałem
- Kolejny dziwak, ale nie, nie widziałam - odezwała się
- Może tak się sobie przedstawimy jak już opowiadamy? Jestem Kanaja - powiedziała kobieta
- Ciel Phantomhive - powiedziałem
- Jeff - powiedział psychopata
- Kim jest tak właściwie ten cały czarnuch, i czemu masz czerwone oko i po jakiego dziada Ci ta opaska? - spytał
- To Sebastian, mój lokaj, mam niebieskie oko nie zauważyłeś? - westchnąłem - Opaska jest mi potrzebna, nie waż się jej dotykać...

<Jeff?>

czwartek, 3 kwietnia 2014

Od Kiby - Gdzie my jesteśmy?

Mam zamknięte oczy. Na razie nie chcę ich otwierać, wole wsłuchać się w otoczenie. Pierwsze co odczuwam do wala nieprzyjemnego gorąca, śmiech a potem... parę głosów innych osób. Czyli nie jestem sam, heh coś nowego. Wstałem i przykucnąłem. Słońce razi niemiłosiernie tak bardzo, że przez kilka sekund nic nie widzę.
- Sebastian Michaelis - ktoś się odezwał
W końcu już wszystko widzę normalnie. Na jakieś 4 metry ode mnie stał (chyba) Sebastian, a za nim kobieta.
- Kiba
Usłyszałem cichy szelest za mną, ktoś się skradał. Ledwo co się wybudziłem a już chcą mnie otoczyć. Heh, dobre sobie. Odskoczyłem szybko w bok akurat w tej samej chwili kiedy ten ktoś chciał mi przyłożyć broń do gardła. Stał tak chwilę, z ostrzem wyciągniętym w innym kierunku.
- Siema - powiedziałem
On odwrócił tylko głowę w moją stronę, wyczuwałem lekko jego zamieszanie.
- Jestem Riddick
Staliśmy tak przez kilka sekund w kompletnej ciszy.
- A ta niebiańska anielica, jak się zwie? - chciałem rozluźnić trochę atmosferę
- Kayle... Kayle Spotlight
- Skoro już się wszyscy znamy to... Czy ktoś wie gdzie my jesteśmy?

<Kayle?>

Od Jeffrey'a (Jeff'a) - Go to sleep

Przyglądałem się tej dwójce ze śmiechem. Gdy dziewczyna zapytała się mnie skąd uciekłem jeszcze bardziej zacząłem się śmiać. 
- Znikąd. - powiedziałem i zacząłem przestępować z nogi na nogę by się ogrzać. 
Rozejrzałem się. Naokoło nas nic nie było. 
- Po co ci ten patyk? - zapytałem, bo dziewczyna zaczęła machać kijem. 
- To nie patyk tylko kostur. - wzdrygnęła się - Nie wiem jak wam ale mi wszystko odmarza. - mruknęła i nie wiadomo skąd pojawił się ogień.
- Jesteś demonem! - krzyknął naprawdę dziwacznie ubrany chłopiec.
- Słucham? - zapytała.
Odwróciłem się z zamiarem odejścia gdy zobaczyłem coś stojące na śniegu. Człowieczek!!! Wyciągnąłem nóż z kieszeni i zacząłem do niego biec. Posmutniało mi się jak się okazało, że to tylko jakieś cholerne lodowe gówno. A tak chciałem poczuć ciepłą krew na rękach.. No trudno może jednak i tak się da to coś zadźgać?
- Go to sleep! - powiedziałem w skoku z uniesionym nożem.
Nagle wylądowałem na ziemi. To coś mnie uderzyło! Pierwszy raz oberwałem! Koło mnie przeleciał ogień i trafił poczwarę która się rozpłynęła. Odwróciłem się. Za mną stała ta dziewczyna z em.. kosturem? Nie ważne.
- Lubisz lody czy jak? - spytała śmiejąc się i wróciła do chłopczyka siedzącego przy cudem palącym się ogniu.
 Trochę pomarudziłem po czym dołączyłem się.
- Idę spać. - stwierdził "hrabia" i położył się na śniegu.
Gdy dziewczyna.. jak jej tam.. nie obchodzi mnie to oddaliła się za potrzebą podszedłem do młodzieńca i przystawiłem mu nóż do gardła.
- Go to sleep. - wyszeptałem gdy otworzył oczy i zobaczył szczerzącego się mnie.
Nie chciałem go zabijać - tylko nastraszyć.

<Ciel?>

Od Sebastiana - Gdzie jest panicz?

Ciągle było słychać śmiech. Gdzieś...nie wiem gdzie. Czy w naszych głowach, czy to na świecie. W ogóle nie wiem gdzie jesteśmy. Jedyne co teraz jest wiadome to, to, że jesteśmy na pustyni. Ten głos...był coraz bardziej donośny. Zaraz, zaraz...gdzie jest panicz?! Do tego ta anielica. Nie cierpię aniołów. Brzydzę się nimi. Wstrętne....może nie będę się zagłębiał w temat.
Dotknąłem znaku na swej dłoni. Próbowałem wyczuć obecność panicza. Nic. Pustka. Zupełna pustka, jakby go nie było. Zawsze potrafiłem go wyśledzić, to była cześć kontraktu, nie mógł mi uciec, a teraz... Było źle bardzo źle.
- A ty dokąd? - warknęła anielica do łysego faceta w goglach.
- Przeżyć - powiedział po prostu. 
W tej chwili zaczął się budzić ten facet, którego tu "zrzucono". Wstał pospiesznie, przykucnął i obserwował nas czujnie. 
- Sebastian Michaelis - przedstawiłem się uprzejmie.
Facet jednak nie odpowiedział na pozdrowienie.

<Kiba? lub Kayle?>

środa, 2 kwietnia 2014

Od Riddick'a - Co się tu do cholery dzieje?

Wstałem z piaszczystej, rozpalonej ziemi. Rozejrzałem się, dostrzegłem kogoś leżącego nieopodal. Ostrożnie podeszłam do postaci. Kobieta. Nie wiedziałem do jakiej rasy należała. Miała skrzydła i jakąś jasną aurę, ulotną, ale wyczuwalna, niezbyt przyjemną. Może to elementalrianka? Dotknąłem jej ramienia, na co otworzyła gwałtownie oczy i zerwała się. Moje ostrze dotknęło jej gardła zanim jej dłoń zdążyła sięgnąć rękojeści wielkiego miecza. 
- Nie radzę - ostrzegłem spoglądając na to jak łypie na swój miecz. 
- Kim jesteś? - spytała. - Czego chcesz i dlaczego mnie tu sprowadziłeś?
- Skoro mnie nie znasz to dobrze. Tak powinno być - cofnąłem się odrobinę, wciąż czujny. - I nie przytaszczyłem cię tu, ja nie biorę jeńców, nie są mi potrzebni. 
Wyczułem kogoś za sobą. Odwróciłem się, dalej jednak czujnie śledziłem kontem oka ruchy kobiety.
- Nie musicie sobie przeszkadzać - usłyszałem od dziwnego, czerwonookiego mężczyzny ubranego na czarno. 
- Demon... - syknęła kobieta w stronę czarnowłosego. Ten zrewanżował się jej jadowitym spojrzeniem. Widać się znali.
Nagle z dziwnej dziury w niebie wypadł kolejny facet. Łupnął w ziemię obok nas, nieprzytomny. Usłyszeliśmy... śmiech, otaczający nas zewsząd. Co się tu do cholery dzieje?!

<Sebastian?>

Kiba

Hał hał. Zamerdaj ogonkiem. Mały zagubiony wilczek. Pieseczek w ludzkiej skórze, której nawet nie lubi. Ale przecież musisz się dostosować. Będziesz siedział między istotami o ludzkiej postaci. Jak będziesz grzeczny to twoja wilcza skórka nie stanie się kolejną skórką na mym posłaniu.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-LLTB3WJw_AG_Sl-PI_wBoiCQn_LSMTe722rkIu6MjS5uYWZTNNiZDwNK3p8p_cf9B8tj9AUQl6S-N0j7LnKIaQoOl4vUy2zNVJnf6xtToM41GdRDoGhFDCEaKEj5C68JO9rTji5mNEKq/s1600/kiba-wolf's-rain-cosplay+%285%29.jpgImię - Kiba
Nazwisko - brak
Przydomek - Kiba
Rasa - wilkołak
Płeć - mężczyzna
Zdolności - zmiana z człowieka w wilka i z wilka w człowieka, szybki i zwinny
Uzbrojenie - Jego wilcza strona i wilcze szczęki mu w pełni wystarczają
Charakter - małomówny, tajemniczy, nieufny, łatwo popada w gniew
Historia - Kiba przybywa do miasta. Wilcza duma nie pozwala mu jednak na zniżanie się do poziomu ludzi i przybierania ich postaci, więc kroczy zuchwale przez miasto, rzucając się w oczy. Natrafia na Quenta i jego suczkę Blue, zostaje postrzelony i zabrany do głównego laboratorium w mieście. Tam spotyka wilka Hige, któremu udaje się go nakłonić do zmiany postaci. Razem uciekają z laboratorium, napotykając po drodze Toboe i szarego wilka Tsume z którym Kiba miał wcześniej potyczki. Razem wyruszają aby znaleźć Córkę Kwiatu i móc trafić do Raju. Niestety Raj nie istniał i wszyscy przyjaciele Kiby wykrwawili się na śmierć.
Partner - brak
Przyjaciele - nie żyją
Wrogowie - jacyś się znajdą
Inne - lubi być w ciele wilka i wyć do księżyca
Pochodzenie - Wolf's Rain
Opiekun - howrse: sandra1998/ e-mail: smoczyca5612@op.pl
Galeria zdjęć - {1} {2}

Od Kanaji (Hawke) - Zabiją Izabelę!

Ale tu kurewsko zimno! Gdzie ja do cholery jestem? Rozejrzałam się, biało jak cholera, nic w zasięgu wzroku oprócz śniegu.
- Gdzie ja do cholery jestem? - zapytałam samą siebie na głos.
Pustka to to nie jest. Co Izabela mi znowu dolała do tego wina?! Niech mnie qunari stuknie jeśli jeszcze raz pójdę do Wisielca. Varrick i Izabela sami będę musieli tyłki do mnie fastrygować. Chociaż nie... Izabela znowu mi będzie grzebała w szafce z bielizną... Dobra jak ją dorwę to obiją i po sprawie. 
Usłyszałam jakiś jęk. Odwróciłam się gwałtownie. Nieopodal siedział jakiś chłopaczek.
- No hej, mały - zagaiłam. - Też się tu zgubiłeś? Wyglądasz jakbyś uciekł z przyjęcia u orlezjan...
Zaśmiałam się na widok jego cudacznych ciuchów.
- Jak śmiesz. Jestem hrabią - warknął młodzik i zmierzył mnie wzrokiem jakby chciał mi nogi z dupy powyrywać.
- A ja pochodzę z rodu szlacheckiego z Kirkwall, ale to mało ważne raczej. Co ty tu robisz? Bo za młody jesteś na popijawy....
Usłyszałam śmiech. Znów się odwróciłam. Nieopodal stał jakiś wyszczerzony chłopak. No ten to był dopiero dziwny. 
- A ty skąd uciekłeś? - zapytałam.

<Jeff?>

Zabawmy się

Wszyscy już są? Świetnie. Witajcie moje ukochane kukiełki w moim świecie. Ty dziewczynko z kosturkiem wylądujesz pośród śniegów północy. Dam ci towarzystwo. Małego panicz na przykład. Tak, to będzie wspaniałe. Będzie także z wami mały psychopata. Macie podobne poczucie humoru, prawda? Wszyscy w jakiś sposób lubujecie się w śmierci. Znajdźcie schronienie, ogień pośród lodu. Może spotkacie lodowe strzygi? Tak! Pełno ich tu. Zobaczymy jak wam się spodoba zabawa z nimi.
Na gorącym południu, pośród skwarów pustyni, rzucony zostanie lokaj z piekła rodem, może wreszcie pogniecie marynareczkę. Dla kontrastu rzućmy z nim razem aniołka. Tak Sebastianku, wiem, że nie cierpisz aniołków, ale one Ciebie wręcz kochają. Damy wam jeszcze mordercę, któremu skwar nie straszny, lecz jasne słońce razić będzie jego oczy. Riddick, powitaj swoje nowe towarzystwo. Was rzucę bowiem między czerwie pustyni z Arrakis. Staniecie się dla nich żerem, czy może jak jeźdźcy z ludu wyjdziecie obronną ręką?
Powodzonka kukiełeczki moje przesłodkie.

Jeffrey Woods (Jeff the Killer / Jeff)

Mały psychopata z wielkim uśmiechem na zakrwawionej buzi. Nie uczyli Cię rodzice, że nie biega się z nożyczkami? A ty skaczesz i to z wielkim nożem. Świetnie! Dam Ci plac zabaw, co ty na to? Duży pełen kukiełek do zabawy, a ty będziesz jedną z nich. Małą kukiełką na linkach z drutu kolczastego. Będziesz skakał, uśmiechał się i zabijał. Ale pamiętaj, nie wolno ci odciąć ostatniego sznurka żadnej z moich kukiełek, bo ty swoje stracisz i opadniesz bezwładnie pośród innych zwłok.

http://data2.whicdn.com/images/81754519/thumb.jpgImię - Jeffrey
Nazwisko - Woods
Przydomek - Jeff the Killer, Jeff
Rasa - człowiek
Płeć - mężczyzna
Zdolności - potrafi się włamywać do domów itp., cicho się poruszać, wyjątkowo szybki i zwinny
Uzbrojenie - duży kuchenny nóż
Charakter - Morderca, psychopata, co więcej mówić?
Historia - Wraz z rodzicami i bratem przeprowadził się na osiedle z domkami jednorodzinnymi. Gdy wraz z bratem szli do szkoły zaczepili ich podwórkowi tyranii. Zostali pobici i podźgani lekko przez Jeff'a. Na drugi dzień przyjechała policja. Jeff się przyznał lecz jego brat wstawił się za niego i to brat trafił do więzienia. Parę dni później Jeff poszedł na urodziny kolegi gdzie znowu został zaatakowany przez tyranów. Został oblany wódką, wybielaczem i podpalony. Trafił do szpitala. Gdy wyzdrowiał i zdjęto mu bandaże miał białą skórę, czarne włosy i czerwone usta. W międzyczasie jego brat został wypisany z pudła. Gdy wszyscy wrócili do domu i gdy wszyscy spali Jeff pociął sobie poliki w wielki uśmiech i zabił całą rodzinę.
Partner - brak
Przyjaciele -
Wrogowie -
Inne - Uwielbia zabijać dla zabawy. Najlepiej zwracać się do niego Jeff.
Pochodzenie - Jeff the Killer
Opiekun - majla506 ZwiadowczaDama@gmail.com
Galeria zdjęć - {1} {2}

Kayle Spotlight (Sprawiedliwy Sędzia)

Aniołek. Jakie piękne masz piórka. A jakie światło w oczach. Chodź, rzucę Cię w ciemność i ogień. Pośród niegodziwców stać będziesz, walcząc z nimi ramię w ramię, by chronić swoje życie. Nie ma sprawiedliwości, oj nie ma. Jest życie i śmierć. Które wybierzesz? Życie pośród okrucieństw? A może uniesiesz się honorem co do śmierci szponów Cię zagna?

http://ddragon.leagueoflegends.com/cdn/img/champion/splash/Kayle_3.jpgImię - Kayle
Nazwisko - Spotlight
Przydomek - Sprawiedliwy Sędzia
Rasa - Anioł
Płeć - Kobieta
Zdolności - Święty zapał, Rozliczenie, Niebiańskie Błogosławieństwo, Słuszny gniew, Interwencja
Uzbrojenie - zbroja, dwuręczny duży miecz
Charakter - Kayle jest sprawiedliwą i uczciwą osobą. Jest to poważna postać, która od czasu do czasu się uśmiecha. Często przebywa sama, zastanawiając się, czy ktokolwiek zechce się z nią zaprzyjaźnić. Posiada dużo nadziei.
Historia - Kayle to najsilniejsza przedstawicielka nieśmiertelnych. Walczyła dzielnie w obronie innych ludzi, dzierżąc w ręku miecz utworzony w niepamiętnych czasach. Trwała wojna. W swoim dążeniu do wygranej próbowała czasami wyrwać tych, którzy zbłądzili ze szponów zła, lecz zgładziła wiele dusz, które bezlitośnie potępiała. Kayle wie, że oblicze sprawiedliwości nie zawsze jest piękne.
Partner - brak
Przyjaciele - brak
Wrogowie - brak
Inne - Lubi spokój, równowagę i sprawiedliwość. Z jej ręki zginęło wielu ludzi, ale sprawiedliwość nie zawsze jest piękna.
Pochodzenie - League of Legends
Opiekun - zielona ilona
Galeria zdjęć - {1} {2}

Ciel Phantomhive (Hrabia Phantomhive)

Mały panicz, który myśli, że wszystko mu wolno. Król na stercie trupów. A co jeśli to Ty będziesz pionkiem na mojej szachownicy? Tak. TAK! Idealnie. Ja będę królową, a ty moją kukiełką. Zobaczymy jak sam sobie poradzisz, bez swego wiernego stróża, lokaja i pieseczka na demonicznej smyczy.

http://fc03.deviantart.net/fs71/f/2010/278/6/e/ciel_by_puppet_girl86-d305oj0.jpgImię - Ciel
Nazwisko - Phantomhive
Przydomek - Hrabia Phantomhive
Rasa - Człowiek i Demon
Płeć - Mężczyzna
Zdolności - Zamiana w demona
Uzbrojenie - Sebastian go broni.
Charakter - Ciel był chorowitym dzieckiem, przez co rzadko bywał na przyjęciach i innych eventach, co sprawiło, że wstydził się obcych. Spędzał dużo czasu z rodzicami, do których był bardzo przywiązany. W dniu urodzin, gdy mama obiecała, że będzie mógł spać w jej pokoju, był wielce uradowany. Był pogodnym dzieckiem, tak jak każdy w jego wieku lubił się bawić z rówieśnikami, a najbezpieczniej czuł się w łóżku rodziców. Niestety, to wszystko zostało mu zabrane wraz z pożarem posiadłości, w którym stracił ukochanych rodziców i dziedzictwo. W czasie, gdy wszyscy bliscy myśleli, że on też zginął, mały Ciel cierpiał. Ciel został porwany, maltertowany i miał zostać złożony w ofierze, gdy z "pomocą" przyszedł mu demon. Ciel, zawierając umowę z Sebastianem zarządał, by ten nigdy go nie okłamał, nie opuścił oraz wykonywał każdy jego rozkaz. Mimo usilnych starań, Ciel dalej jest dzieckiem i Sebastian tak go traktuje.
Historia - Był psem królowej Angli. Zajmował się rozwiązywaniem zagadek mni. zabójstw.
Partner - Elżbieta (Narzeczona w dawnym świecie)
Przyjaciele - Sebastian
Wrogowie - Kilku
Inne - Pod czarną opaską jest oko ze znakiem faustowskiego kontraktu, przez który tęczówka oka jest fioletowa i na źrenicy widnieje pentagram. Poważny wygląd chłopca dopełniają dodatki takie jak laska, białe lub czarne rękawiczki, elegancki kapelusz, muszka. Ma przekłute uszy, w których zwyczajowo nosi po jednym małym, okrągłym, niebieskim kolczyku. Z biżuterii Ciel nosi także rodowy pierścień, szmaragdowy kamień osadzony w srebrze; nosi go na lewym kciuku, ponieważ na inne palce jest za duży. Na prawej ręce nosi rodowy sygnet służący mu także jako pieczęć. Gdy nosi rękawiczki, zakłada na nie pierścienie.
Pochodzenie - "Kuroshitsuji"
Opiekun - eltena
Galeria zdjęć - {1} {2}

Sebastian Michaelis (Sebastian)

Podaj mi herbatki i coś słodkiego do tego. Słodziutki lokaj z mrokiem we wnętrzu tak ogromnym, że mam ochotę się w tej ciemności zgubić. Wierny piesek swego pana, puki wiąże go pakt. A tak właśnie twój właściciel. Możesz go wyczuć, prawda? A więc przytępię twe zmysły, nie będziesz czuł oddechu ni bicia serca swego pana. Masz być moją zabaweczką, nie jego. A ja zadbam by wasze drogi nieprędko się skrzyżowały.

http://th07.deviantart.net/fs70/PRE/i/2011/002/b/e/_sebastian__by_v3rc4-d366ue2.jpgImię - Sebastian
Nazwisko - Michaelis
Przydomek - Sebastian
Rasa - Demon
Płeć - Mężczyzna
Zdolności - Zamiana w demona, Nadludzka siła, Umie świetnie gotować
Uzbrojenie - Noże, oraz wszystko co wpadnie mu w rękę.
Charakter - Sebastian jako lokaj jest oddany i obowiązkowy. Irytuje się, gdy coś dzieje się z opóźnieniem. Jest na każde wezwanie Ciela, a na większość jego poleceń odpowiada "Yes, my Lord."
Mogłoby się wydawać, że nie dba o dobre samopoczucie Ciela, jednak jest to mylne wrażenie. Był z siebie zadowolony, kiedy pewnego wieczoru Ciel udowodnił, że jednak dalej jest dzieckiem. Piekielny lokaj bywa rozczulony, jeśli chodzi o dziecięcą naturę panicza.
Historia - Był i nadal jest piekielnie dobrym lokajem. Służy Cielowi wzamian za jego duszę. To dwie najwazniejsze rzeczy.
Partner - Szuka?
Przyjaciele - Ciel Phantomhive
Wrogowie - Znajdzie sie ich spora kupka.
Inne - Na lewej dłoni ma symbol paktu faustowskiego, który na co dzień zasłoniętey jest rękawiczką. Nie wiadomo, ile Sebastian ma lat, jednak można przypuszczać, że ponad 2000.
Pochodzenie - Kuroshitsuji 
Opiekun - eltena
Galeria zdjęć - {1}

Richard Riddick (Riddick)

Mmm.. Skazany. Na śmierć i zapomnienie, tak wiele razy, przez tak wiele różnych istnień. A mimo to wciąż powietrze ma w płucach, wciąż jego obecność echem się odbija w najdalszych zakątkach galaktyki. Idealną jesteś zabawką, zwierzaczku o dzikich oczach. Może nauczysz się aportować? Byłoby miło...

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXsbgDW23h0V2rWiOMRahMnlddy4whU-9WYOwGgcFxP3TrAE3fEati5YSbXis6mkxnOAUWeCPplbOw6HTh3dy1tpxPHhKzyMoHSFonz35oPIj-M5KBYfeoDUsNTkbpAo5Orq3PmUzPwg/s1600/Chronicles_Riddick.jpgImię - Richard
Nazwisko - Riddick
Przydomek - Riddick
Rasa - Furianin
Płeć - Mężczyzna
Zdolności - Widzi w ciemnościach, potrafi posługiwać się dowolnym rodzajem broni, ułaskawia bestie, bo sam nią jest.
Charakter - pewny siebie, bywa wredny, sarkastyczny i brutalny, jest typem samotnika, ale ma też silny kręgosłup moralny.
Historia - Zbiegły więzień,  morderca, były żołnierz, ostatni furianin. Ścigany w całej galaktyce, poszukiwany żywy lub martwy.
Partner - brak
Przyjaciele -
Wrogowie - 
Inne - potrafi przeżyć dosłownie w każdych warunkach. Wyślijcie go na planetę, na której żyją krwiożercze stwory! Spoko! Planeta to połać zastygniętej lawy? A może bryła lodu? Nie ma problemu.
Pochodzenie - Pitch Black, Kroniki Riddicka...
Opiekun - Acheron
Galeria zdjęć - Śliczne ślepka

Kanaja Hawke (Hawke / Kanni)

O! Witaj dziewczynko z zapałkami, a przepraszam toż to kostur, nie zapałka. Lubisz igrać z ogniem, prawda? To zagraj ze mną. Pobawimy się razem w berka, albo w chowanego. Dam ci śmierć i życie, dam zajęcie, a ty mi dasz zabawę. A więc chodź apostatko. Dziecko zagubione pośród Pustki. Pobaw się ze mną.

http://static.giantbomb.com/uploads/original/2/25628/1741959-hawke.jpgImię - Kanaja
Nazwisko - Hawke
Przydomek - Hawke lub Kanni
Rasa - Człowiek
Płeć - Kobieta
Zdolności - Magia żywiołów (kula ognia, burza ognia, promień lodu, zamrożenie, kamienna skóra, broń żywiołów, burza piorunów, lawina), magia energii (odrzucenie, pięść energii)
Uzbrojenie - kostur Parlathanu, sztylety
Charakter - sarkastyczna, dowcipna, lekko stuknięta, nie potrafi zachować powagi nawet w sytuacjach krytycznych, choć zdarza się, że jej dowcipy nie bawią innych
Historia - Jest apostatką, magiem ściganym przez templariuszy. Razem z matką, bratem i siostrą musiała uciekać z Lothering podczas Plagi. Jej siostra Bethany zginęła zabita przez ogra. Kannaja wraz z bratem i matką uciekła do Kirkwall tam Kanaja dorobiła się sporego bogactwa i ogłoszona została bohaterką.
Partner - Gdzie u licha podziewa się Fenris!?!
Przyjaciele -
Wrogowie - 
Inne -Uwielbia bawić się magią, tańczyć wokół ognia, pić, no i nade wszystko pakować się w tarapaty. Badanie grobowców i mordowanie też jest super. Nie lubi smutasów.
Pochodzenie - Dragon Age 2
Opiekun - Acheron
Galeria zdjęć - brak

Witajcie w grze, kukiełki

Oto jestem Ja. Istota zła wcielonego. Mocy ogromnej. Władzę posiadam absolutną. 
Uwielbiam gry. Wy też je lubicie? To może zagracie w moją grę? Co Wy na to? Zabiorę was, wydrę z waszych światów i wsadzę do pudełka z grami. Rzucę kostką, potrząsnę pudełkiem, a wy zmagać się będziecie z tym co rzucę przed was. Co Wy na to? Nie odpowiada wam? A to szkoda, bo tak się składa, że nie macie wyboru. Dorwę was i pozbawię punktu zaczepienia. Nie ważne czy kryjecie się w przyszłości, przemierzając kosmos, czy też w przeszłości, biegając z mieczem, siekąc potwory, a może istniejecie w jednym ze światów, którego istnienie pokłada się w wątpliwość? To nie ważne. Zagracie w moją grę, bo ja tak właśnie chcę. 
A tak, nie wspomniałam o tym co was czeka gdy skończycie grę. A skończyć ją możecie na dwa sposoby. Pierwszym jest stan, w którym wasze ciała zostaną przerobione na nawóz dla trujących roślin w mym ogrodzie. Zapewne do twarzy wam będzie z robactwem drążącym czaszkę. 
Drugą opcją jest to, że zadowolą mnie wasze działania. Dostarczycie mi rozrywki, sprawicie, że na mej twarzy pojawi się uśmiech, a w sercu zapłonie sympatia do was. Wtedy dostaniecie wybór. Będziecie mogli wrócić do swych światów, bądź zostać tu. W świecie który dla was wykreowałam.
Więc do zobaczenia moje małe, ukochane kukiełki. Bawcie się dobrze i starajcie się nie poumierać za szybko, bo cóż to za zabawa z oglądania zwłok.

Buziaczki. Simi, wasza nowa bogini.