Obudziłem się w wielkim łóżku... Chwila, od kiedy to ja sypiam w takich miejscach? A tak... jak lord Nakromangerów dałem się ucywilizować.
Coś poruszyło się obok mnie. Zareagowałem odruchowo, odwracając się i przygwożdżając do łóżka dziewczynę.
- Kyra? - spytałem zdziwiony jej widokiem.
- Coś taki zdziwiony? - zapytała unosząc się i łącząc swoje usta z moimi.
- Co ty...? - zapytałem odsuwając się.
Rozejrzałem się. Byliśmy sami, nadzy w łóżku, w zmiętej pościeli.
- Błagam... tylko mi nie mów, że ci się odwidziałam - spojrzała na mnie surowo. - Mówiłam ci już, że jak zaczniesz sprowadzać sobie tu panienki to jednak sprawię sobie takie oczy jak twoje. Jak to było? Muszę zabić bardzo wielu ludzi?
Nie odezwałem się kiedy Kyra wstała i założyła na siebie obcisłą czarną suknię z wysokim kołnierzem.Nie protestowałem kiedy grupa służek przyszła, by założyć na mnie całe to cholerstwo, w którym paradowałem jako lord.
Kyra złapała mnie pod rękę i poprowadziła do ogromnej sali. Każdy kogo mijaliśmy kłaniał mi się nisko, a moja towarzyszka szła obok z wysoko uniesioną głową, spoglądając na innych z góry. Kiedy ona się tak zmieniła? Kiedy stała się... tym...?
- Wszystko gotowe lordzie... - odezwał się Vaako. - Zabraliśmy wiernych. Reszta zostanie oczyszczona.
- C-co? - wymamrotałem wstając.
- Twój rozkaz, panie - powiedział.
- Macie to zatrzymać! - ryknąłem.
- Za późno już.. a poza tym? Po co ci tamte śmiecie? - zapytała Kyra.
Wstałem i podszedłem do szyby, spoglądałem w dół na wybuchającą planetę. Słyszałem śmiech Kyry...
- Co ja zrobiłem? - wyszeptałem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz