Kanaja upadła. Mały książę który próbował ją złapać jednak też przytulił glebę. Odwróciłem się. Ten gościu z pistoletem także kimał. Chwile później sam osunąłem się w ramiona snu.
Otworzyłem oczy i przeciągnąłem się. Ziewnąłem. Najwyraźniej to co mi się przytrafiło w lodowej krainie to tylko sen. Wstałem i rozejrzałem się. Była noc. W cieniu na środku ulicy stała jakaś postać-ofiara. Uśmiechnąłem się i skradając się do niej wyciągnąłem nóż. Już prawię podciąłem gardło kobiecie w czarnej sukience gdy usłyszałem za sobą:
- Jeff!
Odwróciłem się. Na końcu uliczki stała Nina i wskazywała palcem za mnie. Poczułem wbijający się w moje plecy nóż.
- W końcu cię znalazłam. - ktoś wyszeptał mi do ucha.
Jane! Zsunąłem się z jej noża upadając na ziemię. Miałem problemy z oddychaniem. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Usłyszałem jeszcze krzyk umierającej Niny i zasnąłem.
Otworzyłem oczy. Uderzyło w nie jasne światło. Spróbowałem wstać lecz bezskutecznie. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do ostrego światła zauważyłem, że jestem przywiązany do łóżka szpitalnego.
- Co się do cholery dzieje! - krzyknąłem próbując się wydostać.
Podbiegło do mnie dwoje ludzi i mnie uspokoiło. No.. Przynajmniej próbowało uspokoić.
- Jest pan w zakładzie psychiatrycznym panie Woods. - powiedział wysoki facet ubrany na biało.
W-w zakładzie psychiatrycznym?!
Otworzyłem oczy i przeciągnąłem się. Ziewnąłem. Najwyraźniej to co mi się przytrafiło w lodowej krainie to tylko sen. Wstałem i rozejrzałem się. Była noc. W cieniu na środku ulicy stała jakaś postać-ofiara. Uśmiechnąłem się i skradając się do niej wyciągnąłem nóż. Już prawię podciąłem gardło kobiecie w czarnej sukience gdy usłyszałem za sobą:
- Jeff!
Odwróciłem się. Na końcu uliczki stała Nina i wskazywała palcem za mnie. Poczułem wbijający się w moje plecy nóż.
- W końcu cię znalazłam. - ktoś wyszeptał mi do ucha.
Jane! Zsunąłem się z jej noża upadając na ziemię. Miałem problemy z oddychaniem. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Usłyszałem jeszcze krzyk umierającej Niny i zasnąłem.
Otworzyłem oczy. Uderzyło w nie jasne światło. Spróbowałem wstać lecz bezskutecznie. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do ostrego światła zauważyłem, że jestem przywiązany do łóżka szpitalnego.
- Co się do cholery dzieje! - krzyknąłem próbując się wydostać.
Podbiegło do mnie dwoje ludzi i mnie uspokoiło. No.. Przynajmniej próbowało uspokoić.
- Jest pan w zakładzie psychiatrycznym panie Woods. - powiedział wysoki facet ubrany na biało.
W-w zakładzie psychiatrycznym?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz